Mówią, że łzy są oznaką słabości. Każdemu z nas przecież lecą łzy, kiedy jest źle i coś jest nie tak.
W tym roku matura, trzy lata temu myślałam: 'Jeszcze trzy lata przede mną!', a tu proszę: dwa już minęły. W zastraszająco szybkim tempie. Został rok, rok to dużo czasu, tak myślę. Tymczasem jednak nic się nie zmieniło, nadal jest tak beznadziejnie, jak rok temu, brak mi zrozumienia, rozmowy, może dlatego tak często tu wracam... Minął rok odkąd opadły mi ręce, nie miałam siły by walczyć. Burzliwy rok wszelkich uczuć, od chęci śmierci do radości i uniesień. Czemu żaden pozytywny stan nie utrzymuje się dłużej niż parę dni, a negatywny potrafi miesiącami? Pamiętam jakby to było wczoraj, snując się po szkolnych korytarzach, odliczając minuty i sekundy do przerwy, czy próbując się nie rozpłakać, gdy tak wiele osób na mnie patrzy.
Wracam do leków, jeszcze tych poprzednich, czekam na Gdańsk. Brak mi sił i chęci.
Byle zdać prawko.
Łzy nie zawsze są oznaką słabości. Poddanie się tak. Znam te huśtawki nastrojów, niestety częściej negatywne niż pozytywne. Tylko że niestety poddawanie się do niczego nie prowadzi. Wiem jak boli brak rozmowy, przytulenia, ale jednak trzeba walczyć. Bo jeżeli się poddamy, będzie tylko gorzej. Trzymaj się dewizy, że zawsze, nawet z najtrudniejszej sytuacji jest jakieś wyjście, znajdź jakieś zajęcie, które sprawia Ci radość i nie przejmuj się tym co tam sobie inni pomyślą. Ja próbuję. Nie zawsze się udaje, ale jest lepiej, daję radę. Mam nadzieję, że u Ciebie też będzie lepiej. A matura... to bzdura! :D Dasz radę, na pewno.
OdpowiedzUsuń:*
Miło usłyszeć takie słowa, dzięki. :*
UsuńZobaczymy, jak to będzie w poniedziałek.
Nie przejmuj się maturą, bo nie ma czym. I tak uczyłaś się trzy lata, więc jakąś wiedzę posiadasz. W trzeciej klasie wystarczy zebrać to wszystko do kupy i matura zdana z zadowalającym wynikiem :)
OdpowiedzUsuńOby to rzeczywiście było tak łatwe, jak mówisz. :)
UsuńDla mnie łzy są oznaką bezradności. Ale pamiętaj, że skoro po każdej burzy wychodzi słońce, to i w życiu po każdym gorszym okresie przyjdzie ten pełen uśmiechu, szczęścia i radości. Czasami trzeba nań dość długo czekać, ale na pewno przyjdzie - wiem, co mówię ;) A wtedy to wszystko bardziej docenimy :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa nie płakałam przez pół roku. Powiedziałam sobie, że przez nic ani przez nikogo nie będę płakała. Niestety albo stety płakałam, ale raczej dobrze zrobiłam. Bo można mówić, że łzy są oznaką słabości, ale kiedy się raz a porządnie rozpłaczesz od razu ci sie poprawi. Tak jakbyś oczyściła swoją duszę! Jeśli chcesz z kimś pogadać możesz tutaj to zrobić. Każdy z czytających cię wysłucha i postara się pomóc:) Więc kochana głowa do góry;p
OdpowiedzUsuń:*
UsuńSęk w tym,że to nie był mój były;)Nie byliśmy nigdy razem i na bank nie będziemy,ale spostrzeżenie Twojej mamy bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńW jakimś stopniu widzę siebie w Twojej notce,z taką tylko różnicą że ja już nie płaczę nie mam siły.
Czasami też się jaram kolesiami, których np. nawet nie znam, xD
UsuńRok temu też miałam podejście, to AŻ trzy lata. W tym momencie uświadamiam sobie, że w zasadzie zostały mi nawet nie dwa, a półtora roku do matury. A co robić dalej? Tak baaaardzo ci współczuję, że już zaraz musisz wybrać, co chcesz zdawać, czyli właściwie co robić dalej. Nie chcę tej chwili i cieszę się, że został mi jeszcze rok do wyboru ;)
OdpowiedzUsuńA prawko zdasz! Jak nie teraz to kolejnym razem lub kolejnym lub kole... no dobra to nie było optymistyczne xD Oj, ale będzie dobrze. Głowa do góry. Pozdrawiam.
Marzy mi się zdać za pierwszym. :)
Usuń