Dochodzi dwudziesta druga, myślę o jutrzejszej maturze z angielskiego i jakoś się tym nie przejmuję, w końcu - podstawa. Wychodzę z własnego, dużego pokoju i idę do łazienki. W wannie myję włosy, potem przebieram się w pidżamę. Schodzę na dół, do taty, który ogląda mecz. Jak zawsze, siadam na kanapie w jego nogach i wyciągam swoje do drapania. Tato automatycznie drapie mi nogi, przyjemne i tak dobrze znane mi uczucie. Rozmawiamy o nieudolnej grze naszych rodaków, ale mimo wszystko, cieszę się ze swojej narodowości. Polska jest walecznym krajem, może nie w piłce nożnej, ale walczy o swoje. Bynajmniej tak było w historii. Teraz też jest pewna większość porządnych obywateli. W pewnej chwili mówię do taty: ' Wiesz tato, ale nie śmiej się, spełniło się dziś moje marzenie. Sama jechałam Hyundaiem.' Mam łzy w oczach pisząc to, bo jeszcze parę lat temu wydawało się to takie nierealne. A teraz proszę, mam prawo jazdy, zdane za pierwszym razem, jechałam sama ogromnym samochodem, który ma cudowne przyśpieszenie. <3 Wiem, że to niewiele może dla Was, ale dla mnie jest to kolejna mała rzecz, która bardzo mnie cieszy. Puntem jeżdżę na co dzień, na Puncie uczyłam się jeździć i proszę. Mecz skończony, wychodzę z salonu, przechodząc przez kuchnię, mierzwiąc psu włosy na łbie i cmokając, otwieram taras. Wchodzi mój ukochany kot, Lucjan, wołam drugiego - Valetino, nie ma. A ja uśmiecham się jak głupia patrząc na swój taras i ogródek. Kurde, ja to naprawdę mam szczęście. Idę do góry, wracam do pokoju i siadam na swoim ogromnym łóżku, kot przychodzi, podchodzi pod rękę. Głaszczę go, a on mruczy.
Tak często narzekam nie doceniając tego, co mam. A mam naprawdę dużo. Oboje moich rodziców pracuje, mieszkam w dużym domu, za dużym na naszą trójkę. Nie mam rodzeństwa, z czego się cieszę. Jestem ukochaną córeczką rodziców, oczkiem w ich głowie. Mam zwierzyniec w domu, dwa koty i psa. Dwa samochody, którymi niedawno zaczęłam jeździć. Chodzę do najlepszego liceum w swoim mieście, wybieram się na prawo. Jak się dostanę, to będę skakać ze szczęścia, bo jest to moje kolejne marzenie.
Nie mam żadnej patologii w domu, brak przemocy, rozwodu, narkotyków, alkoholu, dziwnych znajomych. Żadnego związku z ciemną stroną mocy, xd.
Na co ja jeszcze narzekam?
Ah tak, nie może być za kolorowo, jestem nieuleczalnie chora, nie lubię o tym rozmawiać.
Staram się żyć normalnie ciesząc się z tak małych drobnostek, które dla innych ludzi są zwyczajne.
Trzymajcie kciuki, słodkich snów robaczki.