poniedziałek, 7 lipca 2014

Always in my head.

 Był styczeń, jest lipiec, ale teraz zdecydowanie DZIEŃ DOBRY!

Wiele się wydarzyło przez te parę miesięcy.

Między innymi: skończyłam pierwszy rok studiów! :))
Bez żadnych wrześniowych poprawek, zaczynam cieszyć się trzymiesięcznymi wakacjami. Mój rok jest zdecydowanie najlepszy pod słońcem, szczególnie na hawajskich imprezkach podczas sesji. Kontakty są naprawdę świetne, nie mogłabym mieć lepiej. Jestem zadowolona z wyników, jest dobrze. 

Przygarnęłam psa. :))
Był to zdecydowanie dobry krok, wprowadziła w moim życiu tyle niewyobrażalnej radości! Jak to tata powiedział: 'wszystko, żebyś była szczęśliwa'. Można mieć lepiej? Zgodził się na sunię i oto jest. Aktualnie ma dziewięć miesięcy, nie gasnący uśmiech na mordce i wszędzie jej pełno. Poniżej będą zdjęcia. I tak, jest doskonałą, kobiecą kopią Matisa. To nie mógł być inny pies. Jest idealnie do niego podobna, niektóre zachowania ma dokładnie identyczne. Żaden pies nie zastąpi mi tego, przy którym się wychowałam. Nadal mam łzy w oczach, jak o nim pomyślę. Ale pies jest zdecydowanie potrzebny w moim życiu. Chociażby po to, by w największe ulewy i burze wyciągał mnie z domu! Najgorsze było sikanie na moje nowiutkie panele. Ale to na szczęście za nami. Jest jeszcze głupiutka, czasami sprawia problemy, ale świetnie sobie z tym radzę. Jak na dorosłą dziewczynę przystało, w końcu to mój pies, który mieszka ze mną w Gdańsku. Ma na imię Dasza. 

Rok z kuzynem dobiega końca.
Za parę dni wyprowadzi się i uciążliwe mieszkanie z nim dobiegnie końca. Bardzo się z tego cieszę, doprowadzę całe mieszkanie do porządku, szczególnie jego pokój i będzie wprost idealnie mieszkać z dziewczyną. Co więcej - z najlepszą przyjaciółką, ale to jeszcze nic pewnego i przed nami. 

Polubiłam Gdańsk.
Nie czuję się już źle jadąc tam, jadę z uśmiechem na ustach. Co prawda nadal z większym wracam do domu, ale jest progres. Głównie za sprawą Daszki, ale też mnóstwa nowych znajomych. Lubię wychodzić na miasto i wracać do mieszkania, gdzie mój pies nauczył się rozpoznawać wpisany kod od klatki, że zaraz ktoś przyjdzie. Przyzwyczaiłam się do tamtejszego stylu życia, ciągłych korków, mnóstwa ludzi wszędzie i innych. Dlatego też coraz bardziej cieszę się wracając do swojego małego Elbląga, gdzie znam ludzi na każdym kroku, a mieszkam tam, gdzie jest cicho i spokojnie. I dziękuję losowi, każdego dnia, że nie mieszkam w akademiku. Nie mogłabym się do tego przyzwyczaić. No i nie akceptują tam psów. 

Jestem singlem od marca i jestem cholernie szczęśliwa.
Gdy ludzie pytają mnie, czy się z kimś spotykam, a ja odpowiadam, że nie, widzę współczucie w ich oczach. Jest to doprawdy rozbrajające, po raz kolejny uświadamiam sobie w jak ograniczonym społeczeństwie żyjemy. Mogłabym być w związku na pstryknięcie palcem, nie trudno mi znaleźć faceta, ale po co? Po co mam być, by być? Po co mam się denerwować, ciągle narzekać i źle czuć? Chcę czegoś więcej niż zwykłego związku, chcę budzić się rano z myślą, że tak, to jest ten facet, z którym chcę spędzić resztę życia. Będę w związku, jak chociażby będzie chemia, jak nie będę narzekać. Nie, nie chcę ideału. Mój facet może mieć wad od cholery, ale chcę móc żyć z tymi wadami i akceptować je. Ale potrzebuję motyli w brzuchu, chemii i wzajemnego zrozumienia, a ostatnio mam wrażenie, że to już prawie nie istnieje. Chociaż związek mojej jednej koleżanki, mimo ciągłych kłótni uważam za bardzo dobry związek i zazdroszczę. Jak się na nich patrzy, to widać prawdziwą miłość. I tego będę szukać!

Z większych rzeczy to tyle, reszta większych jest ważna dla mnie, jak zmiana pracy mojego taty, kontakty z moim kolegą, wakacyjny wyjazd nad jezioro. 
Teraz najbardziej cieszę się z tego, że mam wakacje! Dzisiejszego dnia obudziłam się ze świadomością, że nic nie muszę. Może być coś cudowniejszego? Postanowiłam także wziąć się za jakiś ruch, nie dlatego, że uważam że mam za dużo kilogramów. Może i mam, ale dobrze się czuję, a mimo to słyszę, że jestem seksowna. Chcę się czuć jeszcze lepiej w swoim własnym ciele, dla własnej satysfakcji.
A teraz zbieram się do czyszczenia swojego auta, bo jutro wpadam do Gdańska. Wczoraj tyle wydałam na zakupy w nim, a jutro znowu, no cóż. Przeżyjemy. 

Udanych wakacji, opalania i trzymajcie się ciepło! :*









6 komentarzy:

  1. Przygarnęłaś prześlicznego pieska, jest naprawdę uroczy. Jak spogląda na Ciebie na ostatnim zdjęciu! :D
    Gratuluję zaliczenia roku i życzę jak najcudowniejszych wakacji! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje na pewno będą udane, a moja sunia każdego ujmuje. :))

      Usuń
  2. Piękny pies. Dobrze mieć jakieś zwierzątko.
    Skłoniłaś mnie do refleksji i już sama nie wiem czy szukać akademika, czy jednak stancji.
    Cieszę się, że pierwszy rok tak dobrze ci minął i mam nadzieję, że ja również zaaklimatyzuję się w nowym miejscu. Skoro mówisz, że można ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz wyjście, bierz stancę! Nie znam nikogo, kto by chwalił akademik. :)

      Usuń
  3. słodki pies<3
    crazy-life-by-angelika.blogspot.com | zapraszam ♥

    OdpowiedzUsuń